15/02/2025
W tym wydaniu przychodzę z czymś zupełnie innym. Z fabułą.
Ponad dwa lata temu moja redakcyjna koleżanka, osoba o anielskiej cierpliwości do moich błędów, co zdecydowanie powinienem podkreślić i robię to właśnie teraz – popełniła pewne krótkie opowiadanie. Miało ten sam tytuł, co dzisiejsze wydanie newslettera. Wówczas napisałem do niej, że mnie urzekło i kiedyś nadam mu nowe życie, jeśli się zgodzi.
Zgodziła się, a ten dzień właśnie nadszedł.
Może kogoś uchroni przed losem pewnego faceta.
LaaS
W dużym mieście, z pozoru spokojne życie, wiódł sobie pewien facet. Rano dzień zaczynał z budzącą go Siri. Bywały dni, w których bełkocąc wieczorem, myślał, że prosi ją o pobudkę o piątej, a dźwięk głosu drugiej, brytyjskiej wersji asystentki rozlegał się przed szóstą. Wkurzał się wtedy, ponieważ tracił jeden dzień ze szkolenia zakupionego w sieci. To jedno z tych, które zachęcają do naśladowania życia technokratów z Doliny Krzemowej. Skoro Tim Cook wstaje o piątek, on też chciał. Gdy rano wychodził do pracy, brał albo samochód, albo hulajnogę na minuty – miał na nie abonament. W drodze słuchał podcastów w aplikacji, za którą płacił roczną subskrypcję albo radia, także z abonamentu, choć w sumie tylko z uwagi na to, że robił to przez inną aplikację. Mógł normalnie, przez antenę, ale zapomniał, że może. Muzykę miał w Apple Music, podobnie jak dokumenty trzymane w iCloud. Każdy gdzieś je trzyma, a mało kto przecież w segregatorze! Od tego są chmury. Miał trzy, najpopularniejsze. W abonamencie.
Po pracy siadał w domu i brał w dłonie abonowane czytadło. Czasem oglądał filmy w różnych serwisach, za które także płacił miesięczne kilkaset złotych. Kiedyś kumpel polecił mu aplikację, analizującą konta w różnych serwisach i jego własne bankowe. Podsumowywała, całkowicie bezwzględnie, kwotę wydawaną na abonamenty każdego miesiąca. Zobaczył ponad dwa tysiące. Dało mu to do myślenia, więc ograniczył się do ośmiuset, czym po dziewiętnastej pochwalił się na X i Instagramie. Miał nawet takie serwisy filmowe, których oficjalnie w jego kraju nie było, ale subskrybował dostęp do specjalnego VPN, umożliwiającego mu dostęp do nich. Stwierdziwszy, że prowadzi siedzący tryb życia, zaabonował także dostęp do siłowni, trenera osobistego i, na wszelki wypadek, dodatkowo fizjoterapeuty, gdyby coś poszło nie tak. Na trening biegowy wyszedł raz, gdy aplikacja, z którą trenuje, organizowała niewielkie wydarzenie dwa osiedla dalej.
Część usług opłacał co miesiąc, ale niektóre okazywały się znacznie tańsze, jeśli zapłacił z góry za rok, dwa–trzy lata, a niekiedy nawet za pięć. Brał zawsze maksa, bo przecież oszczędzał, a zatem mógł wrzucić zdjęcie okładki książki finansowego blogera, której nigdy nie przeczytał. Podpisał to zdjęcie: „Dbam o finanse osobiste, bo to podstawa”. Na przykład abonament papierowego wydania czołowego miesięcznika amerykańskiego dla intelektualistów wychodził po parę groszy za numer, przy opłacie z góry za pięć lat. A do tego wysyłka była wtedy za darmo. Za darmo! Przy okazji wziął subskrypcję trzech innych. W tym także pisma kobiecego, dla przyszłej partnerki. Podpisał umowę na abonament na telefon i internet (dwuletnia umowa, ale opłaty rozłożono na kolejne miesiące). Po roku zerwał tę na telefon, ponieważ inny kumpel polecił mu operatora działającego także w modelu subskrypcyjnym. Przekonało go to, że „Wszyscy inni” już z niego dzwonią, a subskrypcję zawsze można anulować. iPhone’a też wynajął, bo dzięki temu wymieniał go każdego roku. Nie był co prawda jego ani taki się nie stawał z każdą zapłaconą fakturą najmu, ale o to nikt, nigdy nie pytał. Nawet on sam.
Zlecił dowożenie diety pudełkowej, która najtaniej wychodziła na umowę roczną, ale płatności można było rozłożyć kwartalnie. Kwartalnie też opłacał abonament na gaz i prąd, bo dostawcy także przeszli na system abonamentowy. Podobnie było z VAT-em, który w ciągu pierwszego miesiąca wydawał do cna. Dwa kolejne dawały nadzieję, że do czasu koniecznej zapłaty z pewnością odrobi zaległości, a przy okazji zostanie mu górka. Górka kolejnych, nagromadzonych kosztów w imię optymalizacji abonamentowego życia. Firmę rozliczał płacąc księgowej co miesiąc. Nigdy nie dyskutował ze sobą na temat tego, czy chciałby zrozumieć, za co dokładnie jej płaci. To ona mu zresztą wyliczyła, że może jeszcze swobodnie w abonamencie wziąć serwis do nauki języków (rocznie, w grupie „rodzinnej”, najtaniej), a od podatków będzie mógł sobie odliczyć abonament na internet. Nie zdecydował się, bo nie miał rodziny.
Wszystko układało się w miarę normalnie. Normalne życie w abonamencie. Takie czasy.
Właśnie wtedy stracił głównego klienta.

Na etat nie planował wracać. Kurs wstawania o piątej był dla przedsiębiorców, więc ten scenariusz odpał w przedbiegach. Pierwszy miesiąc był jeszcze całkiem fajny, bo większość usług ciągle obowiązywała, 30 dni po wygaśnięciu umowy albo anulowaniu subskrypcji. Chwila, gdzie to się do cholery robi!? – pytał nerwowo samego siebie w myślach. Często wieczorem, przed snem i nierzadko ze szklanką proteinowego napoju, na który jeszcze było go stać. Nagle 31 tego miesiąca poczuł się gorzej i na swoim smartfonie wybrał aplikację, która dawała mu dostęp do abonowanych usług lekarskich. „Twój abonament wygasł 30. dnia tego miesiąca” – taki komunikat przeczytał.
Pech chciał, że ten miesiąc miał 31 dni, nie 30. Poczuł się jeszcze gorzej i pomyślał, że to może ten siedzący tryb życia. Wybrał się na siłownię, gdzie elektroniczna bramka nie przepuściła go na wejściu, choć była całodobowa. Nie dal niego. Był jak ten kierowca auta tarasującego wyjazd z podziemnego parkingu, bo zapomniał, że opłatę za postój trzeba uregulować na parterze centrum handlowego, a nie trzy poziomy niżej. Przepraszał wszystkich stojących w kolejce, wycofując się z pochyloną głową, mamrocząc coś w rodzaju: „Słabe połączenie internetowe, chyba sieć winna, że nie mogę się zalogować do klubu”.
Ale nie była to wina żelbetowych ścian, Żabek, Biedronek czy klubu Grosików. Jego telefon milczał, bo także i subskrypcyjny operator w końcu nie mógł ściągnąć daniny z jego konta. Wtedy przypomniał sobie o finansowym blogerze, którego książki kupował zawsze w przedsprzedaży. Może gdyby posłużyły do czegoś więcej niż post na Instagramie lub podstawka pod MacBooka, odczytałby wiadomości od fizjoterapeuty o tym, że będzie mógł się z nim skontaktować po opłaceniu kolejnego okresu rozliczeniowego. Może to i lepiej, że ich nie odczytał.
Siedział w ciemnym i zimnym domu i zastanawiał się, co poszło nie tak. W którymś momencie ewidentnie przestał żyć, skończył się jego abonament na życie. Nie stać go było już na „LaaS” – Life-as-a-Service, życie jako usługę.
Siedział w domu i zastanawiał się, czy – i w jaki sposób! – odnowić swoje samodzielne życie, standalone life. Na progu piętrzyły się groszowe numery czołowego amerykańskiego miesięcznika dla intelektualistów, ostatnie świadectwo tego, jak żyć na abonamencie.
Oryginalne źródło znajdziesz tutaj. Dzięki Ania!
Przechodzimy do Porady tygodnia oraz moich rekomendacji.
Porada tygodnia
Korzystanie z folderów inteligentnych w Przypomnieniach i Notatkach
W jednym z ostatnich wydań omawialiśmy temat folderów inteligentnych w Finderze na macOS. Co ciekawe, podobna funkcja jest dostępna w Przypomnieniach i Notatkach (odpowiednio Lista inteligentna i Folder inteligentny).
Podobnie, jak w przypadku folderów, tutaj także możemy zdefiniować warunki gromadzenia zapisków, czy zadań.
W przypadku aplikacji Przypomnienia wybór listy inteligentnej jest możliwy w ekranie tworzenia nowej listy. Dostępne opcje filtrowania uwzględniają tutaj tagi, datę i czas, priorytet, miejsce, czy oznaczenie flagą.
Jeśli z kolei mowa o systemowych Notatkach, to taki folder utworzymy, wybierając Plik > Nowy folder inteligentny. W tym przypadku możemy filtrować według ustawionych tagów, dat (utworzenia i edycji), załączników (i ich rodzajów) i więcej.
Można skorzystać z tej funkcji do grupowania zadań i notatek posiadających np. wybrany tag – gromadząc informacje, dotyczące podobnego kontekstu, czy spełniające szereg określonych warunków.
Możesz na przykład utworzyć w przypomnieniach listę gromadzącą wszystkie zadania oznaczone jako #Zakupy, a w notatkach gromadzić te z nich, które mają wewnątrz np. skan lub dokument.
Przygotował: Damian (zTechnicznego.pl)
Od siebie polecę odcinek podcastu, w który opowiadam o tym, dlaczego po 8 latach korzystania z płatnych narzędzi do zarządzania zadaniami (w subskrypcji…) przeszedłem na darmowe, wystarczające Przypomnienia.
#368 – Przypomnienia – powrót po latach! →
Na co ostatnio trafiłem?
🛋️ DO KAWY
Apple Vision Pro po roku → chyba najbardziej wyważona, bazująca na własnych doświadczeniach recenzja komputera przestrzennego od Apple.
Skoro już jesteśmy przy konsumpcji treści i subskrypcjach wszelakich, to wg. badań → już w 2017 roku konsumowaliśmy dane o wadze około 74 GB każdego dnia! Wartość ta miała, według szacunków, przyrastać rocznie o 5%. Policzyłem. Daje nam to aktualnie +/- 100 GB dziennie…
Laptop jednak nie dla ucznia → czyli ciąg dalszy epopeji o dopłatach, które nikt nie wiem komu i na co dać.
Laptop dla nauczyciela – Ministerstwo Cyfryzacji zaktualizowało program i… → wykluczyło sprzęt Apple.
Alphabet, firma macierzysta Google i YouTube, opublikowała wyniki finansowe za Q4/24 → Sundar Pichai (CEO) powiedział: „YouTube nadal jest liderem w strumieniowym czasie oglądania i podcastach” – po raz pierwszy podcasty zostały wymienione w wynikach finansowych Google. Wartość reklam na YouTube wzrosła o 13% do 10,4 mld USD.
Tymczasem → Google rezygnuje z obietnicy nierozwijania AI służącej jako broń.
Modernistyczna wizja stojąca za minimalistyczną oprawą serialu „Severance” ma swoje korzenie w… → laboratoriach Bell Labs, obecnie znanego jako Bell Works. To modernistyczny obiekt, zaprojektowany przez Eero Saarinena w New Jersey, zainspirował dystopijną minimalistyczną oprawę kultowego serialu od Apple TV+.
W 2024 roku energia słoneczna po raz pierwszy dostarczyła państwom Unii Europejskiej → więcej energii elektrycznej (11%) niż węgiel (10%).
Na koniec urocza historia z „Guardiana” → o brytyjskich łowcach meteorytów.
🎧 PODCASTY I KINO
Stulecie „Nowojorczyka” → rozmowa z Michałem Choińskim o tygodniku „The New Yorker”.
Tańsza, sprytniejsza i na rękę partii. → Jak Chińczycy wytrenowali AI?
Bardzo dobra rozmowa załogi podcastu AppStories → na temat przyszłości dziennikarstwa technologicznego w dobie AI. Spokojnie, jeszcze długo będę do Ciebie sam pisał te newslettery!
Reid Hoffman dołącza do Kary Swisher i Scotta Gallowaya → aby przyjrzeć się głębiej ostatnim doniesieniom z rynku AI.
W marcu, w Polsce, nakładem krakowskiego Insignis Media ukaże się głośna książka Kary „Burn Book”, której miałem przyjemność być wyłącznym konsultantem. Przy okazji jej premiery będę miał dla Ciebie kilka niespodzianek. Stan tuned, jak mawiają technokraci…
Jak powinna wyglądać dieta biegacza? → Michał Płecha.
Z Michałem współpracowaliśmy razem z Żoną i gorąco możemy go polecić, choć o termin bardzo trudno. Nagrałem z nim także serię odcinków parę lat temu, którą znajdziesz tutaj →
Czy w Norwegii nie opłaca się już pracować? → Wszystko zależy od tego, jakie mamy priorytety. Jak zazwyczaj.
Ukazał się oficjalny trailer filmu Apple TV+, Brada Pitta i Sir Lewisa Hamiltona → „F1”, który na ekrany kin wejdzie w wakacje. Nie mogę się doczekać! [WIDEO]
Swoją droga, niebawem w podcaście pojawi się kilka wątków łączących F1 z technologią oraz niespodzianka. Dużo szykuję ich na najbliższe miesiące, więc jeśli jeszcze nie obserwujesz podcastu „Bo czemu nie?” w ulubionej aplikacji – warto to zmienić. Dziękuję.
☕️ ZE ŚWIATA KAWY
W najnowszym odcinku mojego podcastu „Kawa. Bo czemu nie?”, poruszam temat sztucznej inteligencji w kawie i gastronomii.
Czy to w ogóle ma sens, czy raczej jest jak zaczynanie przygody kawowej od udziału w mistrzostwach świata baristów?
Posłuchaj.
🎙 MOJE NAJNOWSZE PODCASTY →
#374 – Co się zdarzyło w iPhonie, zostaje w iPhonie →
#024 – AI w kawie?! →