Właściwa góra, czyli o pierwszym maratonie
Ten tekst nie będzie poświęcony śrubowaniu biegowych wyników. Będzie o drodze, którą przeszedłem jako biegacz, aby wystartować w maratonie. Zwolniłem.
27/04/2024
03:58:48
Po takim czasie wbiegłem w ubiegłą niedzielę na metę 41. Maratonu Wiedeńskiego. Przeszczęśliwy i wzruszony, co widać na poniższym zdjęciu, zrobionym tuż po odebraniu medalu. Cieszyłem się jednak nie tylko z czasu.
Kiedy miałem 10 lat, 20 kg nadwagi i rozwaloną nogę (którą pierwotnie chciano amputować), wszyscy z najbliższego otoczenia (bez wyjątku) stwierdzili: Koniec ze sportem. Co już było górnolotnym stwierdzeniem na tamten czas, bo prawie się nie ruszałem. To doprowadziło do 104 kg wagi po dwudziestce. Jadłem astronomiczne ilości jedzenia, głównie wieczorami.
Od 8 lat biegam, mam stałą wagę w granicy 66-68 kg, mój ortopeda mówi innym pacjentom, że to przykład jak ciało potrafi się zaadaptować do warunków. Mam 1,2 cm krótszą prawą nogę po jej rekonstrukcji.
Bieganie to mój wentyl bezpieczeństwa, ukochany sport, który teraz dzielę z Żoną.
Przede wszystkim jednak jest dla mnie szkołą charakteru i pozwala używać talentu Naprawiania (wg instytutu Gallupa, ang. Restorative) niemalże nieustannie. Jak prawie każdy sport. To jest w treningu najlepsze.
Pierwszy z siedmiu półmaratonów przebiegłem w 2018 roku. Jak na gościa, który biegał wtedy bez żadnego przygotowania trenerskiego, nie robił absolutnie żadnych treningów uzupełniających, nie wzmacniał w żaden sposób swojego ciała i w końcu żył w przekonaniu, że „im szybciej, tym lepiej” z treningu na trening, czas 1 godziny i 58 minut był świetny (obecna życiówka to 01:45:10). Zwłaszcza przy braku kontuzji po wbiegnięciu na metę. Potem jednak przez długie lata nie zrobiłem z tym absolutnie nic. Nadal trenowałem na oślep. Patrząc na wyniki tych gości, którzy bieganiu poświęcili całe dzieciństwo i życie.
To pierwsza zła góra, na którą próbowałem się wspiąć.
Zła góra
Góra z wielkim napisem „Musisz szybciej!” na szczycie. Nawet dziś znam ludzi, którzy kochają biegać, ale non stop coś im w tym bieganiu nie pasuje. Zdarza mi się słyszeć zdania pokroju:
„Jeśli mam nie poprawić wyniku, nie startuję”.
To bardzo przykre kiedy mniej więcej w jednej trzeciej wspinaczki kończy Ci się zapas wody i jedzenia, a Ty po prostu nie wiesz, po co to w ogóle robisz. Zła góra, nieosiągalnych, na danym moment, wyników prowadzi do mentalnego wypalenia, a bieganie czyni przekleństwem. Wyjście na trening bez wysłania wyniku na Stravę lub bez zegarka jest niemożliwe.
To druga zła góra to góra progresu, który wyznaczają parametry innych.
Nie Twoje. To moment, w którym ChatGPT, albo gość z TikToka układa Ci program treningowy, samemu biegając po norweskich górach. Bierzesz go za pewnik. Góry? Asfalt? Co za różnica! Byle szybciej. Płuca nie dają rady, nogi również, bo z gościa, który nie robił żadnych treningów uzupełniających, z dnia na dzień chodzisz 3 razy w tygodniu na godzinę morderczej siłowni i treningu kardio. Ale biegniesz, bo my biegacze mamy już tak, że w pewny momencie, gdzieś za połową wspinaczki na drugą złą górę, nasza mentalizacja i wizualizacja wydają się być potężnymi siłami. Tryb przetrwania.
„Nic mnie nie pokona”.
No, chyba że... sraczka na 17 km półmaratonu. Bo gdzieś, ktoś nie wspomniał, że dieta też jest ważna. Przerabiałem. On też. Obaj nie polecamy tej drogi…
W końcu stajesz. Nie dasz rady dalej biec, bo po prostu brakuje Ci tchu. I tego fizycznego i mentalnego. Ściana. Przecież o niej pisali w poradnikach. „Dam radę, jak oni!”. Nie dajesz. Płuc nie oszukasz.
Ograniczeń własnej budowy anatomicznej również. Oczekiwany progres okazuje się być regresem. Góra, na którą się wspinałeś – nie tą górą.
Właściwa góra
Przez ostatnie pięć miesięcy nauczyłem się na nowo biegać. Na nowo oddychać. Dosłownie.
I to nie tylko biegając. Budząc się, wstając z łóżka, medytując, spożywając posiłek, kładąc się spać. Oddychać przez wielkie „O”. Większość długich treningów biegałem na niskim tętnie. To dla gościa, który do niedawna myślał, że „im szybciej, tym lepiej” było dosłownie, jak znalezienie Świętego Grala. Pomógł w tym trener i metody, mądrzejszych ode mnie i bardziej doświadczonych, biegaczy, których tempo na kilometr ma trójkę lub dwójkę z przodu, zaufałem bez reszty.
Przy okazji odkryłem, że pomiar tętna w dowolnym zegarku (Garmin, Apple Watch, Coros, bez różnicy) można sobie włożyć pomiędzy cztery litery, kiedy na poważnie się trenuje. Zaopatrzyłem się więc w pasek, który mierzy tętno na klatce piersiowej. Referencyjny Polar H10, do którego naukowcy odnoszą dokładność każdego innego urządzenia na rynku. Apple Watch i tak okazuje się mieć najdokładniejszy pomiar tętna z nadgarstka (odchylenie standardowe jest najbliższe pomiarom z H10), ale to za mało. Kiedy musisz utrzymać tętno 135 uderzeń na minutę przez dziesięć, dwanaście lub trzydzieści kilometrów, potrzebujesz stałego pomiaru. Tu i teraz. Zawsze. Kręcące się czasami minutę, a czasami pięć minut serduszko na watchOS prędzej doprowadzi Cię do zawału, niż w czymkolwiek pomoże. Dodatkowo biegając z paskiem, oszczędzamy rady radykalnie baterię w Apple Watch, o czym więcej pisałem tutaj.
Bieganie na tętno uczy nie tylko oddychania przeponowego, ale przede wszystkim panowania nad głową. Kiedy przez lata wydawało Ci się, że aby biegać na zawodach szybko musisz realizować każdy trening najszybciej, jak się da, a potem te same 12 km robisz tempem z siódemką lub ósemką z przodu, dowiadujesz się, ile jest warta Twoja psychika. Jak bardzo jesteś w stanie zaufać mądrzejszym od Ciebie, schować ego do kieszeni i skupić się na celu. I wiecie co?
To najlepsze, co mogło mnie w bieganiu spotkać!
Zrozumiałem, że nie muszę martwić się o powolnym progres. Dużo bardziej powinienem się martwić o wspinanie się na złą górę.
Pokochałem bieganie na nowo. Pokochałem na nowo bieganie z podcastami, bo czym innym jest przebiec 30 km w tempie zawodów (to robi się na zawodach!), a co innego zrobić to na spokojnie. Wtedy wiesz, czego słuchasz, a przy okazji faktycznie trenujesz swoje ciało. Kiedy masz dzień szybkich interwałów – Twoja głowa wie, że bierze na trening ciszę lub muzykę. Że będzie ciężko i szybko. Ale kiedy po prostu idziesz na długie wybieganie – biegniesz. Kochasz to, że możesz biec.
Na świecie biega zaledwie 6% populacji. Sensowne wyniki w bieganiu długodystansowym osiąga 1% ludzkości.
Jeśli nadal wydaje Ci się, że biegasz za wolno, albo że „wszystko poszło w piach”, bo Twój organizm śmiał złapać przeziębienie – zatrzymaj się. Weź głębszy oddech i zastanów się, co jest faktycznie celem.
Jesteś w 6% ludzkości, którym chce się założyć buty i iść biegać. Dlaczego?
Niebawem kolejne starty, a w międzyczasie – bieganie. W końcu je kocham.
Przy okazji…
wizyty w Wiedniu udało nam się odwiedzić oficjalną, obwoźną wystawę Formuły 1, która akurat była w tym mieście. Teraz udaje się do Toronto.
Polecam z całego serca fanom F1, a też jeśli interesuje Cię inżynieria czy technologia. Ta w Formule 1 jest niesamowita! Uratowała nie raz ludzkie życie, czego potężnym dowodem jest ten wrak bolidu jednego z zawodników, który niemal w nim spłonął. Skończyło się na poparzeniach dłoni.
Przechodzimy do Porady tygodnia oraz moich rekomendacji.
Porada tygodnia
Lubisz LEGO? Sprawdź aplikację Baseplate – Brick Catalog
To nie tylko zbiór instrukcji do konkretnych zestawów, ale także wygodny sposób na katalogowanie swojej kolekcji zestawów duńskiego producenta zabawek. Aplikacja potrafi sama rozpoznawać nowe zestawy, po zeskanowaniu ich pudełka.
Aplikację znajdziecie w App Store →
Więcej o wizycie w mieście, w którym narodziło się LEGO pisałem w jednym z poprzednich wydań newslettera →
Na co ostatnio trafiłem?
🛋️ DO KAWY
Nowe iPady zobaczymy → już 7 maja podczas Apple Event!
Apple Vision Pro pomaga lekarzowi → podczas operacji artroskopii barku.
Sentymentalna podróż do czasów premiery iPhoto w 2012 roku → pokazująca, w kapitalny sposób, jak dbałość Apple o szczegóły potrafiła zmienić nudną aplikację do zdjęć.
Dlaczego powoli powinniśmy się pożegnać → z określeniem „użytkownik”?
Wywiady z gośćmi, których nikt nie zaprosił? → U mnie w podcaście tego użycia AI nie będzie, ale okazuje się, że temat stał się już poważnym problemem.
Artykuł na temat tego, jak antropomorfizm agentów AI (np. nadanie produktowi ludzkiego imienia) → zmienia to, jak bardzo ludzie ufają wynikom.
🎧 PODCASTY I KINO
Muzyka nie powinna mieć ograniczeń | Jacek Górecki → Świetna rozmowa z autorem książki „Michaś”, która jest nie tylko biografią, ale przede wszystkim opowieścią o życiu i muzyce Michała Urbaniaka – człowieka, który jazz ma w sercu i duszy.
Slow Productivity → nowa moda czy realny sposób na poprawę produktywności?
Jak zwiedzać Islandię? → Overtourism i świadome podróżowanie.
Tomasz Kurczaba → 2.5 roku izolacji w antarktycznej stacji badawczej.
AIajaj, czyli gdzie prawo zderza się ze AI → Tomasz Palak [WIDEO]
☕️ ZE ŚWIATA KAWY – PODCAST „Kawa. Bo czemu nie?”
#006 – Od baristy do zwycięzcy i sponsora festiwalu → Dawid Zadara