To NIE jest czas na podsumowania
Dziś będzie o pułapce, w którą przez lata sam wpadałem wielokrotnie. Pułapce ostatniego kwartału roku i roli momentum w naszym życiu.
4/11/2023
„Już prawie koniec…”
– przeczytałem ostatnio u kogoś na Twitterze/X. Chodziło o koniec roku, jak możesz się domyślić, a skoro ten tweet zwrócił moją uwagę, to pomyślałem, że warto podjąć ten temat w newsletterze. Dlaczego jeszcze warto?
Ponieważ przez lata sam tak mówiłem i to nie u schyłku października, ale w połowie września! Tak, byłem tym gościem, który odliczał (nie wiadomo po co) do momentu, w którym będzie można bez wyrzutów sumienia posłuchać Last Christmas. I wiesz co? Straciłem przez to dwie etatowe prace, zapętliłem się w toksycznym ciągu życia dniem jutrzejszym (a nawet kolejnym rokiem!) i absolutnie – nic nie zyskałem. Za to całkiem sporo straciłem. Relacyjnie i finansowo.
Jak nie powielić tego scenariusza?
Po pierwsze świata absolutnie nie obchodzą Twoje romantyczne upodobania czy podsumowania. Robisz je albo dla siebie, albo nie rób wcale. Jeśli masz to robić, bo ktoś mówi, że tak trzeba – to najgłupszy pomysł na świecie. Jakkolwiek to brutalnie nie brzmi, zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają swoje ulubione rzeczy (to mogą być pory roku, muzyka, określony sport, rytuały, naprawdę – cokolwiek). Rzeczy, które wyłączają trzeźwe myślenie, a włączają w tempie błyskawicy tzw. małpi rozum. I nie, to nie oznacza, że są złe, bo jesteśmy ludźmi. Ich też potrzebujemy. Natomiast to właśnie na małpim rozumie oparta jest cała kapitalistyczna maszyna i wszystkie te okresy w kalendarzu, które wydają się coś od siebie oddzielać: Nowy Rok, Wielkanoc, początek wakacji, początek szkoły, Halloween i w końcu Mikołajki. Wielu z nas żyje od jednego do drugiego, ponieważ zmienia się nasze otoczenie. Zmieniają się social media, które przestają przypominać nam o istnieniu królików, a zaczynają serwować szkielety, które niedługo potem przykrywają warstwą świątecznego lukru z Hollywood. Pamiętamy to doskonale z dzieciństwa i mimo wszystkich skończonych uczelni czy certyfikatów, nie jesteśmy w większości w stanie wyzbyć się tego emocjonalnego przywiązania.
Czy to coś złego? Nie. Czy to coś niebezpiecznego – możliwe.
Po drugie bowiem, jesień jest w tym wszystkim szczególna. Nie da się iść przez życie, jak przecinak i nie zatrzymać się choćby na chwilę refleksji. Nawet jeśli wydaje Ci się, że tak jest (mnie się wydawało wiele razy) – to prędzej czy później pojawi się tzw. ściana. Biegacze wiedzą, o czym mówię… Wracając jednak do jesieni. Spadające liście, dłuższe wieczory, nawet bieganie w parku przybiera o tej porze roku wyjątkowo nostalgiczny wymiar. Bardzo łatwo jest wtedy odpuścić. Pal licho, jak mówimy tutaj o koniecznym wyciszeniu chaosu, który został w nas po ciepłym lecie – to całkowicie normalne, ale można też odpuścić – resztę roku. A nawet kolejny.
Tak skrajną lekcję odebrałem od życia aż dwukrotnie. W każdym z tych przypadków, na samym początku jesieni zacząłem snuć podsumowania mijającego roku, zatapiać się w autorefleksji, słuchać świątecznych piosenek i generalnie oczekiwać, że inni zrobią dokładnie to samo. Ba, potrafiłem brać długie urlopy w tym celu, próbując przekonać pracodawców, że to „mój święty czas i nic im do tego”. Wierz mi, że prowadząc własną firmę, bardzo szybko widzisz, w jakim położeniu się oni znajdowali.
To wydanie wysłałem do Ciebie 4 listopada. Do końca pozostało 57 dni. 57 dni, w których możliwe jest absolutnie wszystko.
Momentum
Ci, którzy najlepiej radzą sobie w sporcie czy biznesie wiedzą, że często kluczem do tych osiągnięć jest perspektywa długofalowego pozostawania w koncentracji. W języku polskim nie ma ładnego określenia na angielskie „momentum”, ale to właśnie ono jest kluczowe do dobrego (długofalowo) życia.
Na momentum składają się:
działanie – czyli skupienie na tym co robimy tu i teraz,
refleksja – czyli intencjonalnie przeznaczany czas na to, aby dowiedzieć się po co, to robimy – to w tym elemencie mieści się slow life, który absolutnie nie oznacza odpuszczenia sobie całego życia!
pragnienie – czyli katalizator, którym mogą być te wszystkie emocje związane z porami roku, pasją, miłością, czymkolwiek co jest triggerem. Co pcha nas do działania i osiągania wielkich rzeczy.
Seneka opowiadając, jak w wieku sześćdziesięciu last zaczął uczęszczać na wykłady filozofa Metronaksa, na zarzuty, czy wręcz szyderstwa, że w takim wieku nie ma co już zasiadać w ławce z ludźmi młodszymi od siebie o dziesięciolecia – miał kapitalną odpowiedź:
Nie ma głupszego usprawiedliwienia niż „nie będę się uczył teraz, bo nie uczyłem się wcześniej”.
Tłumacząc na język współczesności, to może być to nasze: „Już listopad, czas zwijać manatki, bo jaki ten rok był, każdy widzi”.
Stop. „Był” będzie można powiedzieć za 57 dni. Stoicy powiedzieliby, że te ostatnie 57 dni (jak i cały rok) to przestrzeń zarezerwowana zarówno dla rzeczy niezależnych od nas, jak i w pełni zależnych. Rozwinięcie lub nierozwinięcie żagli w połowie września w imię podsumowań, jest całkowicie od nas zależne.
Trzymanie momentum jest tym, co odróżnia mistrzów od przypadkowych celebrytów. Wielokrotnie wspominał o tym Lewis Hamilton czy Iga Świątek. Tym co pozwala okiełznać emocje i stawiać przed sobą to samo, powracające jak bumerang pytanie:
I co z tym zrobisz?
Co zrobisz z tym że jest już listopad, a Ty czujesz, że trochę więcej miało się wydarzyć? Albo wydarzyło się więcej niż miało?
Co zrobisz z tym że musisz płacić rachunki, a praca, która Ci na to pozwala, nie pasuje do Twojego idealnego scenariusza na listopad pod kocem, w trybie jesieniary lub miłośnika kawałka Last Christmas?
Co zrobisz z tym że świata naprawdę nie obchodzi to, co myślisz o spadających listkach, ale ten sam świat potrzebuje Ciebie względnie kontaktującego/-cą, bo masz określony, unikatowy zestaw umiejętności i charakter, który komuś naprawdę może pomóc?
Zamiast myśleć, że nie warto dzisiaj, skoro nie zaczęliśmy tydzień, miesiąc czy dekadę temu – spróbuj zrozumieć, że skoro warto było zacząć wtedy – to warto zacząć i dziś.
Uważności życzę! Sobie również.
Przechodzimy do Porady tygodnia oraz moich rekomendacji.
Porada tygodnia
Black Week? Polecam inne podejście.
W kontekście momentów niby granicznych w ciągu roku, to do nich należy podobno Black Week. Wszyscy lubimy płacić za potrzebne rzeczy mniej, więc na logikę wydaje się to być zrozumiałe.
Od lat stosuję jednak z powodzeniem inne podejście.
Kiedy coś wydaje mi się potrzebne, a nie jest to papier toaletowy lub inna rzecz konieczna tu i teraz (zwłaszcza większy wydatek), trafia to na moją listę. Najlepiej jako link do porównywarki cen tej konkretnej rzeczy w sieci.
Jeśli za miesiąc, zaglądając tam, nadal chcę tej rzeczy – zostaje na liście. Jeśli nie, usuwam ją z niej, ponieważ wychodzę z założenia, że była zachcianką chwili.
Gdy przychodzi w końcu okres wyprzedaży, a może się to stać niekoniecznie tylko w listopadzie, taka lista stanowi dla mnie gotowy plan działania:
Nadal czegoś potrzebuję.
Mam na to coś odłożone środki lub nie.
To coś jest tańsze.
Mogę decydować się na zakup (lub nie).
To rozwiązuje problem, z którym miliony ludzi zderzając się podczas Black Week, czyli scenariusz wywalania kasy w błoto.
Więcej o tym opowiadałem lata temu w tym → i tym → odcinku podcastu.
Na co ostatnio trafiłem?
🛋️ DO KAWY
Artrefakty internetu → czyli zobacz, jak kiedyś wyglądała sieć. Wielkie dzięki za polecenie tej strony ekipie YesWas Podcast.
Apple Watch był prawie zgodny z Androidem → donosi Bloomberg.
Amerykanie wydają już co roku 12 mld USD na Halloween → wynika z ankiety przeprowadzonej przez Prosper Insights & Analytics i National Retail Federation. 70% konsumentów w USA obchodzi to święto.
Dlaczego koty wydają dziwne dźwięki? → Odpowiedź jest zdecydowanie nieoczywista.
🎧 PODCASTY I KINO
Cienie zapomnianych przodków → czyli kolejny świetny odcinek „Myślnika Stankiewicza”. Jeszcze w listopadzie będziecie mogli usłyszeć dr Piotra w jednym z odcinków.
Jeśli lubicie muzykę „Kwiatu Jabłoni” albo jeszcze ich nie znacie → polecam ostatnią, długą rozmowę u Karola. Przede wszystkim cenię ich za skromność. [WIDEO]
John Gruber w długiej rozmowie → podsumowującej ostatni Apple Event. Polecam, bo słuchając tego typu podcastów z Zachodu łatwiej zrozumieć, dlaczego nasza krajowa bańka technologiczna jest całkowicie inna.
Narzekasz na jakość usług w Polsce? → Posłuchaj, jak wygląda budowa przydomowego basenu w Kalifornii. Zmienisz zdanie.
WeWork oficjalnie zbankrutował → a ja polecam Ci serial pod tytułem „WeCrashed” na Apple TV+ →. Cytując znajomego: „To nie jest film o tym jak spadał z 47 mld USD do niecałych 60 mln. To jest film o tym jak rósł od zera do tych 47 mld USD. Dla inwestorów giełdowych to pozycja obowiązkowa”.
☕️ #Przefiltrowane
Zapraszam Cię do najnowszego odcinka podcastu, zrealizowanego w ramach formatu #Przefiltrowane → Z Sylwią Rachfalską rozmawiamy szeroko o współczesnym rynku kawiarnianym.
Blue Bottle to sieć kawiarni specialty, której zdecydowanie brakuje w Europie. → W Nowym Jorku można ich spotkać na każdym rogu i zgarnąć pyszny przelew single origin, a dodatkowo ich sklepy wyglądają, jakby prowadziło je Apple. Zobacz najnowszy salon w Szanghaju.
Seriale stanowią coraz częściej inspiracje → dla właścicieli kawiarni.