Pół wieku Apple i Microsoftu oraz początek duetu Ive'a i Altmana
Pamiętam, jakby to było wczoraj, moment pierwszego uruchomienia Painta. Kiedy to zleciało? Czy za rogiem czeka już kolejny przełom od projektanta iMaca, iPhone’a i Apple Watcha?
31/05/2025
Migający kursor
Ty i komputer. Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie tego duetu, hm?
Nie licząc zabawek, takich jak Tamagotchi, u mnie jest to uruchomienie Commodore 64, które dostałem od znajomych rodziców z USA. Pojawiła się migająca linia tekstu. Zero interfejsu graficznego. Tylko migający kursor. Jedna litera, druga, trzecia. Nagle dało się napisać całe opowiadanie na ekranie telewizora, bo do niego podłączało się cały zestaw. To była dla mnie totalna magia. Potem był Paint, uruchomiony na komputerze PC kuzynki, która jako pierwsza miała go w rodzinie. Windows 95. Skoki narciarskie, przypominające raczej zlepek kwadratowych pikseli niż sylwetkę Adama Małysza, ale i tak grałem w nie przy okazji każdych odwiedzin. Wiele godzin.
To moje pierwsze wspomnienia. Potem wszystko nabrało już takiego tempa, że w banku pamięci stanowi w sumie jeden monolit. Tymczasem Microsoft skończył — pół wieku. 50 lat. Apple, w którym przecież jeszcze nie tak dawno temu zadurzyłem się w pełni po tym, jak zobaczyłem i użyłem pierwszego iPoda, dziś ma już 49 lat. A to było przecież wczoraj, prawda? 2001 — to wczoraj!
Gdy patrzę na osiągnięcia obu technologicznych gigantów z ostatnich czterech dekad i to, w jaki sposób zmieniły nasz świat, naprawdę trudno mi w to uwierzyć. Na szczęście jestem tym (ostatnim) pokoleniem, które pamięta jeszcze Polskę sprzed czasów ogólnodostępnego internetu i popularyzacji telefonii komórkowej. Gdyby ktoś wziął pięcioletniego Krzycha i przeniósł w czasie do roku 2025 — wątpię, abym wiedział, o co tutaj wszystkim chodzi i co się dookoła mnie dzieje. Warto czasem spojrzeć na to z takiej perspektywy — to ciekawe ćwiczenie, które pomaga uporządkować wiele spraw w głowie, szczególnie tych związanych z naszą relacją z technologią.
W najnowszym odcinku podcastu „Bo czemu nie?” pogadaliśmy z Markiem Olczykiem-Brzezińskim o obu tych jubileuszach, a cała rozmowa ma prawie dwie godziny. Przeszliśmy przez kalendarium obu firm — nakładając na nie nasze własne wspomnienia i doświadczenia z obydwoma gigantami technologicznymi.
Być może nie wiesz, ale Microsoft i Apple zawsze były mocno powiązane. Dziś każda technologiczna spółka współzależy od innej, o czym szerzej możesz posłuchać w filmie, który polecam w sekcji rekomendacji dzisiejszego wydania.
Microsoft odegrał nawet kluczową rolę w uratowaniu bankrutującego Apple i to z inicjatywy samego Steve’a Jobsa.
O tym także rozmawiamy w podcaście, więc jeżeli lubisz takie historyczne smaczki — zapraszam do odsłuchu!
Lubię takie rozmowy z trzech powodów:
Błyskawicznie sprowadzają mnie na ziemię i wzbudzają wdzięczność za to, że mogłem — i nadal mogę — obserwować większość technologicznych przełomów w dziejach cyfrowego świata.
Przypominają mi o czasach, w których na spotkanie ze znajomymi umawiało się osobiście lub przez stacjonarny telefon i nikt nie wpisywał tego w kalendarz Google. O czasach chęci do spotkań z ludźmi, a nie ludzi przeładowanych spotkaniami.
Są zazwyczaj lustrem, w którym widzę, jak naiwny byłem, gdy ktoś, kolejny raz ogłaszał „nowy świat” — prezentując swój przełomowy produkt w Dolinie Krzemowej. Zawsze miał być „szczytem możliwości technologii” a pół roku później, było to już nieaktualne.
Co to jest komputer?
W ostatnich tygodniach uwagę technologicznego świata, bombardowanego codziennie tysiącami podobnych nagłówków — krzyczących o „kolejnym startupie, który zmieni świat” — przykuła informacja o nawiązaniu bliskiej relacji dwóch dużych nazwisk. Ostatni raz, tego typu pauzę branża technologiczna wcisnęła chyba wówczas, gdy OpenAI upubliczniło ChatGPT.
Twórca iMaca, iPhone’a i Apple Watcha — Sir Jony Ive — najbardziej utytułowany projektant elektroniki użytkowej w historii tej planety ogłosił publicznie, że (i teraz się skup):
od dwóch lat, potajemnie, prowadził firmę „io” badającą rozwiązania związane ze sztuczną inteligencją i pracuje nad czymś, co ma być w niedalekiej przyszłości nową definicją i wyobrażeniem o komputerze,
tę firmę, wraz z grupą utalentowanych projektantów wchodzących w skład kolektywu LoveForm, który Ive założył po odejściu z Apple w 2019 roku — kupiło właśnie OpenAI za prawie 6,5 mld dolarów,
a jego prezes, Sam Altman — jest dla Ive’a bliską osobą, przyjacielem i następcą mentalnym Jobsa (przynajmniej na poziomie relacji biznesowej).
Mało tego, Ive skomentował wprost:
„Wszystko, czego nauczyłem się przez ostatnie 30 lat, doprowadziło mnie do tego momentu”.
Co dzieje się dalej?
Cała branża technologiczna nie wierzy, a jak już to do nas dociera, pojawiają się artykuły, które zamiast skupiać się na tym, co właśnie się wydarzyło — uciekają w przeszłość, zarzucając Ive’owi obrażanie relacji z Jobsem, plucie w twarz Apple, a nawet to, że rzekomo „miał być następcą Jobsa”, ale odpuścił temat. To nie tylko jest przeinaczanie faktów, ale wkładanie designera w buty CEO. Niebywałe i niestety spotkałem z tym tylko w polskiej bańce technologicznej, a wierz mi — przeczyłem na potrzeby napisania tego wydania chyba większość komentarzy czołowych mediów technologicznych ze świata.
Firma io, założona przez Ive’a, Scotta Cannona, Evansa Hankey’a i Tanga Tana – byłych kluczowych projektantów Apple — bo to ją kupiło OpenAI — zatrudnia około 55 inżynierów, z których wielu pracowało wcześniej nad kultowymi produktami Apple.
Sięgnąłem do literatury i relacji tych, którzy faktycznie z Ive’em i Jobsem pracowali oraz zajmują się od dekad analizą spółek technologicznych i rynku. Dołożyłem do tego własną wiedzę z ostatnich 20 lat obserwowania Apple.
Zapnij pasy, jeśli chcesz wiedzieć, o co tutaj chodzi.
Relacja, która zmieniła świat
„iPhone był dziełem tysięcy ludzi, poczynając od Tony’ego Fadella i Grega Christiego, po pracowników montowni należących do chińskiej firmy Foxconn. Za jego funkcjonowanie odpowiadały niezliczone wynalazki i przełomowe innowacje inżynieryjne. Nigdy by jednak nie powstał, gdyby nie wyobraźnia dwóch bratnich dusz, Steve’a i Jony’ego”.
— pisze Brent Schlender w książce „Droga Steve'a Jobsa” (Insignis Media 2015).
Ive’a, zanim jeszcze przyszedł do Apple, fascynował Dieter Rams, dawny szef wzornictwa niemieckiego producenta sprzętu AGD, Brauna, i legenda branży. W sumie wciąż projektuje on meble dla duńskiej firmy Vitsœ, ale nie to jest najważniejsze. To jeden z pomysłodawców nurtu wzornictwa ekologicznego, zażarty wróg stosowanej w przemyśle zasady projektowania urządzeń w taki sposób, by po krótkim czasie planowo wychodziły z użycia, oraz twórca „Dekalogu dobrego wzornictwa”. Co mówią jego zasady?
Rams uważa, że dobre wzornictwo i design są:
nowatorskie,
sprawiają, że produkt jest użyteczny,
estetyczne,
dzięki nim produkt staje się zrozumiały,
nie jest natrętne,
jest szczere,
wytrzymuje próbę czasu,
przykłada wagę do najdrobniejszych detali,
jest przyjazne środowisku,
osiąga jak najwięcej, jak najskromniejszymi środkami.
To właśnie te zasady Ive wniósł do Apple, kiedy dołączył na dobre do firmy w 1997 roku, choć styczność z nią miał już w ‘92. To sprawiło, że Jobs był nim zafascynowany, ponieważ podstawowym fundamentem każdej decyzji Ive’a była próba uczynienia technologicznych rozwiązań najbardziej przeźroczystymi, jak to możliwe. Wtopienie ich w codzienność jej użytkowników.
Ive był przy tym — i jest nadal — niesamowicie skromną, introwertyczną osobą. W wielu wywiadach oraz w jego biografii pióra Leandera Kahney wielokrotnie podkreśla, że nigdy nie uważał, że coś mu się należy. To słychać po dziś dzień i widać, gdy obejrzy się jego ostatnie wywiady (jeden z nich zamieszczam dalej w tym wydaniu).
„Często słyszy się te historie o niestabilności uczuć Steve’a: że potrafił jednego dnia kogoś uwielbiać, a następnego twierdzić, że go nienawidzi. Miałem to szczęście, że nigdy tego nie doświadczyłem. Lubiliśmy się konsekwentnie od samego początku i nasza przyjaźń przetrwała i jego choroby, i wszystkie wielkie przemiany w firmie”.
Jobs i Ive zmienili razem świat, co jest niezaprzeczalnym faktem. Przy czym, prawdą jest również to, że Steve nigdy nie chciał, aby ktokolwiek z jego otoczenia oglądał się wstecz, gdy go zabraknie. Podkreśla to także obecny CEO Apple, Tim Cook, którego branża technologiczna, na wszelkie możliwe sposoby, pytała już o to, czy „nie powinien być drugim Steve’em?”. Zresztą tuż przed śmiercią założyciel Apple wyciął ze swojego otoczenia wszystko i wszystkich, którzy nie byli absolutnie kluczowymi osobami w jego życiu.
„Steve bardzo się starał nie marnować czasu w swoich ostatnich latach. Wyrzucił z życia wszystko, co utrudniało mu zajmowanie się kilkoma konkretnymi rzeczami, na których mu naprawdę zależało. Wytyczył jasne granice. Liczyła się rodzina. Liczyło się wąskie grono znajomych. […] Wszystko inne nie miało znaczenia. Dlatego właśnie ostatnia dekada jego kariery zawodowej upłynęła pod znakiem kreatywnej współpracy i głębokiej przyjaźni z Jonym Ive’em”.
Ta relacja opierała się na kilku zasadach:
„Jony zaczął zwracać uwagę, że jego szef postrzega sens nietypowego wzornictwa nowego komputera w dużo bardziej złożony i intuicyjny sposób niż nawet on sam”.
„To był jeden z jego talentów – opowiada dalej Ive. – Umiał doprecyzować i opisać koncepcję o niebo lepiej niż ktokolwiek inny”.
„Intuicyjnie wyczuwam różne rzeczy, a Steve potrafił dokładnie zrozumieć, o co mi chodzi. Nie musiałem więc mówić tego na głos”.
„Zawsze byłem zdania, że po zakończeniu projektu zostaje się z całym szeregiem osiągnięć poza gotowym produktem – mówi. – Zostaje człowiekowi to, czego się nauczył”.
Wzajemny podziw. Synergia talentów. Intuicja. Retrospekcja.
Z nich wszystkich, ta ostatnia jest punktem wyjścia dla kolejnego etapu kariery Sir Jony’ego Ive’a, co on sam, bardzo dosadnie ujął w przytoczonych wyżej słowach, pochodzących z inaugurującego współpracę z OpenAI i Samem Altmanem klipu:
„Wszystko, czego nauczyłem się przez ostatnie 30 lat, doprowadziło mnie do tego momentu”.
Możesz to odczytywać, jako wystawianie Apple i Timowi Cookowi środkowego palca, ale zanim to zrobisz — pamiętaj proszę, że mówimy o człowieku, który w 2012 roku otrzymał tytuł szlachecki. Został mianowany Rycerzem Komandorem Orderu Imperium Brytyjskiego (KBE) za zasługi dla wzornictwa i przedsiębiorczości. Po odejściu z Apple w 2019 roku — nigdy — nie dokonał publicznej deklaracji dotyczącej swojej przyszłości i misji.
Jeżeli chcemy zatem poruszać się w tej dyskusji na poziomie kłotni nastolatków — śmiało, tylko zastanów się, czy faktycznie robienie tego publicznie w sieci jest dobrym pomysłem…
Jeżeli natomiast spojrzymy na całą historię Ive’a, ale także OpenAI, jak dorośli ludzie – krok Altmana wydaje się być najlepszym, co OpenAI mogło aktualnie zrobić. Nie dlatego, że kupiło sobie Ive’a, bo umówmy się — 6,5 mld dolarów to nie jest kwota przejęcia, która bije wszelkie rekordy Doliny Krzemowej — ale widać tutaj coś, co nie udało się nikomu poza Jobsem. Wygląda na to, że Altman i Ive przekonali siebie nawzajem do tego, że już czas postawić kolejny krok.
Co z tego wyjdzie?
Tego dowiemy się, wg. obietnic obu Panów, za rok. Już jednak przeczytałem jakiś tuzin analiz i komentarzy, które stawiają nadchodzący, tajemniczy produkt (a mówiąc ściślej, bo to padło wprost – ekosystem produktów wspartych AI) na przegranej pozycji. Autorzy tych ocen piszą o rzeczach, które już tworzono, takich jak AI Pin — spektakularna porażka byłych pracowników Apple, czy Rabbit R1. Tylko mało kto zwraca uwagę, albo wręcz nie zadaje sobie minimum trudu i researchu, że sam Ive wprost powiedział, iż jego zdaniem te produkty nie odniosły sukcesu, gdyż „były po prostu źle zaprojektowane i przemyślane”.
Czy mamy gwarancję, że z produktem OpenAI będzie inaczej? Nie mamy.
Ale mamy za to ponad trzy dekady doświadczenia Ive’a – osoby z tytułem szlacheckim i osiągnięciami, których nie ma nikt inny. Gościa, któremu naprawdę nie zależy na tym, aby angażować resztę swojego życia i nazwisko w coś, w co sam nie wierzy. Czy na miejscu Altmana mógł być ktoś inny? Nie wiem, ale to jemu udało się przekonać projektanta iPhone’a, że jeszcze nie wszystko zostało w kwestii komputerów powiedziane. Ba, oceniając obecny rozwój nadal jeszcze raczkującej AI — to ledwie początek nowej ery, bo co do tego, że u jej progu właśnie się znajdujemy, nie mam wątpliwości.
„Możesz ocenić, jak sobie poradziłeś, i postanowić, że następnym razem umieścisz poprzeczkę jeszcze wyżej. Najlepiej tak niedorzecznie wysoko, i to zarówno w stosunku do siebie, jak i do innych, że osiągniesz coś jeszcze bardziej niesamowitego i w kwestii nowego produktu, i zdobywania dalszej wiedzy”.
– powiedział wiele lat temu, Brentowi Schlenderowi, Sir Jony Ive.
Czy produkt OpenAI będzie na starcie doskonały? Nie będzie. Możesz sobie to zdanie wydrukować, bo co do tego także nie mam wątpliwości. Nie istnieje „doskonała” technologia i iPhone też nią nie był i nie jest.
„Kiedy iPhone pojawił się na rynku, był niepełnosprawny”.
W tej całej dyskusji o tym, czym za rok będzie komputer, nie chodzi bowiem tylko o samo fizyczne urządzenie, ale o to, jaką rolę — tu i teraz — potrzebujemy, aby ono spełniało w naszych życiach, hm?
Każdy ma na to inną odpowiedź, a średnią z tych poglądów próbują odgadnąć technologiczni giganci, tacy jak OpenAI. A jest to niesamowicie trudne zadanie, ponieważ jeżeli uczynimy technologię kompletnie niewidzialną, a komputery pozbawimy fizycznej formy, którą znamy dziś — wystawimy nie tylko siebie na niespotykane do tej pory ryzyko i zagrożenia, ale co więcej — jeżeli sami siebie i innych do takiej zmiany przekonamy, nie będzie już odwrotu.
„Kiedy coś przekracza twoją zdolność zrozumienia, jak działa, zaczyna być czymś magicznym”.
– mówi Ive w swojej biografii. („Jony Ive. Geniusz, który zaprojektował najsłynniejsze produkty Apple”, Leander Kahney, Isignis Media 2014).
To jest właśnie to, przed czym stoją Ive i Altman, jeżeli wierzyć ich własnym deklaracjom, a nie mam osobiście powodu, aby w tym miejscu historii technologii, tego kredytu zaufania nie dać. Osobiście wolę, aby na przyszłość miał wpływ człowiek, który przy projektowaniu zwraca uwagę na kształt liści czy fakturę drewna, niż liczący i analizujący każdy możliwy techniczny parametr inżynier. A najlepiej, gdyby Ci dwaj ze sobą współpracowali.
Nawet jeśli się pomylą.
„Piękno może być konceptualne, może być symboliczne, może być świadectwem postępu i dokonań ludzkości na przestrzeni ostatnich piętnastu lat. W tym ujęciu mogło więc symbolizować postęp, ale mogło też mieć postać czegoś tak banalnego, jak śruba o ładnie obrobionym łebku”.
Jako uzupełnienie tego tekstu polecam Ci obejrzeć w całości ten wywiad.
Przechodzimy do Porady tygodnia oraz moich rekomendacji.
Porada tygodnia
Tworzenie skrótów Apple do dowolnego miejsca w iOS/iPadOS
Aplikacja Apple Shortcuts (Skróty) to bardzo rozbudowane narzędzie, które można wykorzystać do automatyzowania pracy z naszymi nadgryzionymi urządzeniami. Nie każda przydatna automatyzacja musi mieć jednak wiele kroków i rozgałęzień.
Z pomocą skrótów możemy na przykład zdefiniować — no właśnie — skróty do niemal dowolnego miejsca w naszym systemie, czy aplikacjach systemowych, a możliwe jest to dzięki schematom URL. Są to specjalne adresy, które działają jak odnośniki do wybranych funkcji systemu.
Wystarczy znaleźć adres URL konkretnego miejsca, a później utworzyć nowy skrót w Skrótach, którego jedyną akcją będzie „Otwórz URL”, gdzie podamy ten konkretny adres.
Przykłady?
Jeśli korzystasz z aplikacji Zdrowie do monitorowania swojego samopoczucia, to z tym adresem uzyskasz szybki dostęp bezpośrednio do tego ekranu:
x-apple-health://MentalHealthAppPlugin.healthplugin/logStateOfMind
Chcesz mieć pod ręką menu aktywnych subskrypcji? Służy do tego adres
prefs:root=APPLE_ACCOUNT&path=SUBSCRIPTIONS.
Apple nie podaje informacji o dostępnych adresach wprost, ale listę takich adresów można znaleźć na przykład tutaj, tutaj, czy tutaj.
Przygotował: Damian (zTechnicznego.pl)
Chcesz zobaczyć, jak to działa w praktyce?
Pobierz ten gotowy skrót, który od razu wyświetli listę zapisanych w ramach ustawień Safari kart płatniczych. Przyda się przy rezygnacji z płatnych banków haseł, o czym opowiadałem w 392. odcinku.
Na co ostatnio trafiłem?
🛋️ DO KAWY
W App Store w ciągu ostatnich pięciu lat udaremniono fałszywe transakcje o wartości ponad 9 miliardów USD → polecam lekturę corocznego raportu Apple na temat bezpieczeńtwa ich ekosystemu.
Bloomberg publikuje kolejny, szczegółowy artykuł z mnóstwem anonimowych cytatów na temat zmagań Apple z budowaniem LLM. → Jedyną, naprawdę interesującą, częścią jest to, że szef AI (zatrudniony przez Apple z Google), John Giannandrea, najwyraźniej sam tak naprawdę nie wierzy w asystentów AI…
Czy powinniśmy generować mniej pomysłów? → Bardzo dobry, skłaniający do refleksji nad obecną sytuacją świata felieton.
Wywiad z inżynierem IT Trackside w zespole Aston Martin F1 → o tym, jak przetrzymuje się dane w Formule 1.
W jaki sposób AI (źle używane) może robić z Ciebie głupca? →
Najlepiej zaprojektowane strony z krajów skandynawskich → mógłbym to oglądać godzinami…
Nowe badania Apple → roboty uczą się działać, oglądając świat oczami ludzi
🎧 PODCASTY I KINO
Jeżeli miałbym Ci polecić jedno wideo, które warto po tym tygodni obejrzeć, to będzie to ten materiał Łukasza Kotkowskiego (niebawem jego rozwinięcie usłyszysz w „Bo czemu nie?”). Warto także podesłać ten film rodzinie. [WIDEO]
Dlaczego tylko bańka inwestorska w Polsce wie i mówi o hossie na GPW? Czy boimy się polskiej giełdy? → Kapitalne podsumowanie konferencji WallStreet w Karpaczu, ale także sytuacji nas wszystkich.
Lubisz seriale medyczne? → „The Pitt” od HBO Max bije na głowę wszystko, co do tej pory w tym segmencie popkultury stworzono. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa praktycznie dla każdego. [SERIAL]
Ludzie — goście w świecie technologii. Ile miejsca dla nas zostało? →
AI Eats the World: Benedict Evans on What Really Matters Now → Kapitalna rozmowa z jednym z moich ulubionych analityków rynkowych, Benedyktem Evansem.
Na koniec bardzo dobre wideo od MKBHD, w którym Marques tłumaczy zależności pomiędzy tech gigantami. [WIDEO]
☕️ ZE ŚWIATA KAWY
W najnowszym odcinku z serii „ZAPLECZE”, realizowanej w ramach mojego kawowego podcastu „Kawa. Bo czemu nie?”, rozmawiamy o fundamencie każdego biznesu w branży HoReCa, czyli – o ludziach.
Pomógł mi w tym Kuba Chruścikowski, który prowadzi aż sześć lokali, w tym bohaterkę dzisiejszej rozmowy – warszawską Muszelkę.
🎙 MOJE NAJNOWSZE PODCASTY →
#394 – Pół wieku Apple i Microsoftu →
#032 – Zaplecze: Ludzie HoReCi (02) →
PS. Jutro, z okazji Dnia Dziecka pojawi się odcinek specjalny „Bo czemu nie?”!