Dlaczego planuję czas wolny?
Newsletter i podcast zbliżają się do corocznej, wakacyjnej przerwy, ale to dopiero w połowie sierpnia. Dziś będzie o tym, dlaczego warto dbać o i planować czas na odpoczynek. Nie tylko w wakacje!
03/08/2024
Ale, jak to?!
To pytanie słyszę od lat częściej niż rzadziej i zdążyłem je już polubić. W kontekście dzisiejszego wydania dotyka ono niewygodnego tematu, którym jest czas wolny. Pewnie Ty też, dość automatycznie, powiesz że masz go za mało. Takie czasy? Być może, a być może da się ten temat sprytnie oszukać. Przynajmniej na poziomie podejścia, które do niego mamy.
Od wielu lat planuję wolny czas. Uwaga – to nie oznacza, że zawsze planuję, co będę w tym czasie robił, lub w jaki sposób odpoczywał. To oznacza jednak, że mając do dyspozycji tyle samo godzin w ciągu doby co Ty, rezerwuję intencjonalnie ich wycinek dla siebie. Większy lub mniejszy, ale wierz mi – zawsze się da.
Zanim opowiem Ci, jak to robię, pozwól, że odpowiem od razu na pytanie, które i tak padnie:
Czy to nie jest bez sensu, bo zabija swobodę i frajdę z tego, co nieznane?
Wręcz przeciwnie!
To pozwala właśnie mieć czas i uwagę, aby dać się zaskoczyć życiu.
Bo widzisz, jeśli cały czas w Twojej głowie będzie kręciło się zdanie twierdzące: „Nie mam czasu,”, to ten czas sam się nie znajdzie. Co za tym idzie, jeśli już ciało i głowa wyrwą go dla siebie same (ze zmęczenia), niekoniecznie będzie czasem wolnym. Czyli jakim?
Takim, który będziesz w stanie poświęcić na bycie – tu i teraz – i dostrzeżenie tych mniejszych lub większych, mniej lub bardziej fascynujących, a często całkowicie codziennych momentów. To właśnie one, gdy mogą wówczas zostać zauważone i mają na tę uwagę przestrzeń, zapadając w naszą pamięć na długi czas. Relaksując nas najbardziej.
Bloki czasu
Od lat, zamiast szukać cudownego lekarstwa na wydłużenie 24 godzin, wybieram w kalendarzu dedykowane na odpoczynek okna. Każdy dzień można mniej więcej podzielić na powtarzalne bloki, a pomiędzy nimi kilkunastominutowe okna rezerwowe. Puste, bo nie da się przewidzieć wszystkiego. U mnie (ale zaznaczam – to jest bardzo indywidualne i zależy od wielu czynników, zatem to jedynie przykład) wygląda to mniej więcej tak:
Złota godzina – czas na moją rutynę poranka, absolutnie nietykalny, gdy wszystkie moje urządzenia Apple są trybie skupienia eliminującym powiadomienia, plakietki i kontakt świata ze mną. Bez wyjątków.
Poranek.
Praca/Czas z innymi/Czas wolny ogółem/Weekendowy projekt.
Mój czas – zazwyczaj na sport i również bez obecności powiadomień.
Wieczór.
Zamknięcie dnia – czytanie papieru, bez kontaktu z elektroniką i bez możliwości kontaktu elektroniki i świata ze mną aż do Poranka.
Dzięki temu, że są one ustawione w kalendarzu jako stałe, powtarzalne bloki (powtarzalność takich wydarzeń ustawiasz w ramach dnia/tygodnia – jak wolisz i jak pasuje do Ciebie), wszystko inne co ląduje w nim – nakłada się na któryś z tych bloków.
Co to daje?
Zanim zdecydujesz się na jakiś projekt po godzinach – zobaczysz czarno na białym, że wpada on w blok „Mój czas” lub „Wieczór”. Zanim zaryjesz nockę, będziesz świadomy, że czas snu ulegnie skróceniu, a co za tym idzie, być może poranek, zamiast okazać się czasem dla siebie, będzie przypominał sceny z „Dnia świra”.
Dodatkowo zobaczysz, na co dokładnie (nawet mnie więcej) przeznaczasz te same 24 godziny, co inni. Być może warto renegocjować wynagrodzenie, skoro praca zajmuje największy z bloków? A być może masz jeszcze rezerwy i możesz przyjąć coś więcej na siebie?
Co trafia i zakrywa bloki „Poranek”, „Mój czas”? albo „Wieczór”? Hm?
To właśnie tam można odkryć najwięcej przestrzeni (wierz mi, prawie każdy jakąś znajdzie), np. na budowanie naszych własnych nawyków. A o tym dlaczego mikronawyki są tak pomocne, pisałem już wcześniej.
A co, jak coś pójdzie nie tak?
Życie, a co innego? Bloki czasu nie są czymś nietykalnym.
Są pomocnikami, które pomagają wciskać pauzę hamulec i zbierać energię w czasach, w których raczej każdy dodaje gazu, a potem szybko zajeżdża silnik.
Pokazują nam, jak cenimy swój czas i na co go przeznaczamy. Po to, aby potem bardziej świadomie o tym decydować. Na ile to możliwe.
A wakacje czy wyjazdy?
Po pierwsze do planowania dłuższych wyjazdów w ciągu roku podchodzę wraz z Żoną podobnie, ale z wyprzedzeniem rocznym. Wiemy, że mniej więcej przed Bożym Narodzeniem chcemy gdzieś się przenieść na coś około miesiąc, wcześniej odwiedzić jesienią, ukochaną Norwegię i tak pomieszkać, a pozostała część roku pozostaje do dyspozycji. Tutaj nie ma sztywnych kierunków (z wyjątkiem ukochanej Skandynawii, której po prostu potrzebują nasze głowy). To jednak bardzo indywidualna sprawa i zależna od tak wielu czynników, że potraktuj to co piszę jedynie inspiracyjnie.
Po drugie, ważniejsze, w przypadku ogólnie pojętego planowania czasu wolnego – w dowolnym okresie roku – pojawia się zawsze zarzut o brak spontaniczności. Mam wrażenie, że już wcześniej pokazałem, jak świadomość dostępnej przestrzeni potrafi uwolnić naszą głowę, ale jeśli to nie wybrzmiało – raz jeszcze:
planujemy czas wolny, aby był naprawdę wolny.
Naprawdę nasz! Raz oznacza to wyjazd na drugi koniec świata i mieszkanie w lokalsami. Innym razem pięciogwiazdkowy hotel, a jeszcze kiedy indziej wypad do wynajętego mieszkania lub domku w środku niczego, albo tam, gdzie akurat woła nas świat. Nic na siłę. Nic na sztywno, a to właśnie dzięki świadomości ile przestrzeni mamy do dyspozycji. Kiedy i że w ogóle!
W końcu po trzecie, najważniejsze: zaplanowanie czasu na zabawę, czasu wolnego – uwalnia kreatywność i skłonność do eksperymentowania, a to prowadzi do łatwiejszej refleksji i introspekcji. Mówiąc prosto – do poznawania samego siebie. I to jest w tym wszystkim najlepsze!
Znam przypadki osób, które miały obiektywnie mało czasu, ale mądrze nim gospodarowały. Okazywało się, że są szczęśliwsze, bardziej spełnione i mniej zestresowane niż Ci, którzy mieli tego czasu aż nadto, ale nie zrobili absolutnie nic, aby podnieść jakość swojego życia.
We współczesnym świecie znajdziesz setki osób, które powiedzą Ci, jak gasić pożary czy ogarniać multitasking. Ale ze świecą szukać tych, którzy zwrócą uwagę, że gdy dookoła Ciebie panuje cisza – jedyne czego nie wyłączysz to – bycie. I w tym właśnie byciu – w czasie z sobą i dla siebie, kryje się o wiele więcej odpowiedzi niż w niejednym kursie czy szkoleniu na temat produktywności.
Czas wolny to czas, w którym przede wszystkim jesteś – sobą.
Życzę Ci go z całego serca!
Przechodzimy do Porady tygodnia oraz moich rekomendacji.
Porada tygodnia
Szybkie połączenie z siecią Wi-Fi dla gości
A co zrobić w sytuacji, gdy Twoi goście wpadną do Ciebie z wizytą i padnie to słynne pytanie: „Jakie hasło do Wi-Fi?”.
Wyjścia są trzy:
Jeżeli Ty i goście używacie systemów iOS/iPadOS to, gdy w Twoim otoczeniu ktoś inny będzie próbował połączyć się ze wskazaną przez Ciebie siecią Wi-Fi, systemy wyświetlą komunikat, z pytaniem czy chcesz wpisać za tę osobę hasło – jednym kliknięciem przycisku „Udostępnij”. To jeden z elementów tzw. magii Apple i zawsze wywołuje to samo zdziwienie w oczach gości.
Gdy wolisz rozwiązania multiplatformowe i 100% pewne, to z pomocą przychodzi strona i narzędzie – qifi.org. Wchodzisz na nią, wprowadzasz dane logowania do swojej sieci (nazwę w polu SSID i hasło w polu Key). Potem strona generuje kod QR (lokalnie, więc Twoje dane są bezpieczne). Drukujesz go i umieszczasz w wygodnym miejscu. Twoi goście, skanując kod, będą mogli połączyć się z siecią.
Możesz także… praktykować nieużywanie sieci, gdy mamy siebie nawzajem! Coraz częściej to spotykam i polecam. W końcu wizyta u kogoś powinna być skupiona na ludziach, którzy się odwiedzają, a nie na ludziach z internetu…
Na co ostatnio trafiłem?
🛋️ DO KAWY
Coraz więcej użytkowników korzysta z trybu uproszczonego w iOS/iPadOS → żeby ograniczyć dystrakcje w ciągu dnia.
Prawie wszystko o iOS 18.1 (beta 1) w kontekście Apple Intelligence →
Apple Vision Pro może być sterowany za pomocą interfejsu mózg-komputer →
Wiesz, że każdy z nas podejmuje coś około 35 000 decyzji dziennie!? →
Polecam lekturę całego raportu McKinsey, którego analizę niedawno skończyłem → długi, ale świetnie pokazujący to, gdzie jesteśmy z poszczególnymi technologiami. Kapitalne uzupełnienie poprzedniego wydania newslettera.
System satelitów NASA i NOAA śledzi i pomaga chronić zagrożone gatunki zwierząt → to coś na wzór „Internetu zwierząt”, który działa tam od 2020 r.
🎧 PODCASTY I KINO
Jak usunąłem TikToka i napisałem 70 artykułów w 4 miesiące? →
Apple Gear & Accessories → Jeśli nie znasz jeszcze podcastu Mac Power Users od Relay.fm, a lubisz Apple i gadżety – to warto go włączyć!
Jaka muzyka inspiruje Lorda Normana Fostera? → Genialnego architekta, który zaprojektował m.in. Apple Park czy stadion Wembley w Londynie.
Protesty w Wenezueli po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich →
Z treści dokumentalnych (innych niż związane z kuchnią) kręci mnie oglądanie, czytanie i ogółem pochłanianie materiałów na temat działania megalotnisk. Podrzucam Ci świetny dokument o słynnej Atlancie.
To jest absolutnie niesamowite i za każdym razem mówię sobie, że niemożliwe, jak one funkcjonują! A jednak gdy na nich potem jestem, wydają się dość oczywistym tworem. Nawet te mniejsze, za kulisami kryją setki osób, które każdego dnia muszą odłożyć na bok to, jak się czują, jaki mają nastrój i co sobie myślą, aby całość działała i nie doszło do tragedii. Zarówno w górze, jak i na Ziemi.
☕️ ZE ŚWIATA KAWY
Wyjątkowo, kolejny odcinek mojego kawowego podcastu „Kawa. Bo czemu nie?” pojawi się w kolejną niedzielę. Poświęcę go za mega ciekawemu tematowi, czyli… fake fermeltation. #StayTuned
Dziś podrzucam natomiast bardzo wakacyjny materiał od załogi kanału European Coffee Trip, dzięki któremu poznasz siedem najciekawszych, kawowych drinków ze świata (są też przepisy!).
🎙 MÓJ NAJNOWSZY PODCAST →
#343 – Od planu filmowego do YouTube'a o technologii: Denis Marciniak →
#342 – Nagrali teledysk iPhone'em 15 Pro Max (Faustyna Maciejczuk i Konrad Tułak) →